hobbytious

Nauka, sztuka i sport w jednym? Let’s Go!

30 marca 2023
Potrzebujesz ok. 4 min. aby przeczytać ten wpis
Udostępnij

Słynny amerykański szachista Edward Lasker stwierdził, że „jeśli szachy są królową gier, to go z pewnością jest ich cesarzem”. Czy rzeczywiście ta starochińska planszówka przeznaczona jest wyłącznie dla najtęższych umysłów? Okazuje się, że niekoniecznie!

Początki Go datuje się na ponad dwa tysiąclecia przed naszą erą. Za inicjatora tej gry uznawany jest niejaki cesarz Yao (2357–2255 p.n.e.), który w ten sposób zamierzał kształcić swojego syna, Dana Zhu. Wtedy funkcjonowała ona jeszcze pod nazwą Yi, niemniej na przestrzeni lat narosło tyle mitów i legend, że na ich podstawie Jan Lubos zdecydował się nawet napisać bajkę „O początkach go”. Dlaczego zatem wéiqí, jak określa się tą planszówkę w Chinach, do dziś fascynuje ludzi na całym świecie?

Odpowiedź wydaje się prosta – to ogromna liczba problematycznych sytuacji do rozwiązania sprawia, że tak wiele osób chętnie zasiada do rozgrywki. Dla graczy Go jest swoistą podróżą w nieznane, która w dodatku wcale nie musi zakończyć się rozstrzygnięciem. Zasady nie należą jednak do przesadnie skomplikowanych – na kwadratowej planszy pełnej skrzyżowań (przeważnie 19 na 19, ale zdarzają się też 13×13, a nawet 9×9) zawodnicy kładą na przemian czarne i białe kamienie na przecięciach linii, a wygrywa ten, kto swoimi kamieniami otoczy terytorium większe od przeciwnika. Kiedy kamień zostanie już położony na goban, zabronione jest jego przesuwanie (w określonych warunkach można go ewentualnie usunąć). W trakcie każdej partii dochodzi również do zbić. Aby usunąć kamień rywala z planszy, należy pozbawić go wszystkich “oddechów”, rozumianych jako puste sąsiednie skrzyżowania połączone z kamieniem w linii prostej. Gdyby nie Reguła Superko mówiąca, że taka sama pozycja na planszy nie może zostać powtórzona, cykle mogłyby trwać w nieskończoność. Choć nawet przy jej zastosowaniu nie brakuje zagwozdek.

Przejrzyste reguły sprawiają, że swoich sił w Go mogą spróbować nawet kilkuletnie dzieci. Oczywiście w konfrontacji z wyrafinowanymi graczami dysponującymi nieporównywalnym doświadczeniem byłyby one bez szans, ale i na to znaleziono sposób – handicap. Dzięki ustawieniu określonej liczby czarnych kamieni już na starcie słabszy uczestnik zyskuje przewagę pozwalającą na stosunkowo wyrównaną rywalizację.


https://www.facebook.com/PolskieStowarzyszenieGo/posts/2837753332946382

Największym czempionem w historii tego umysłowego sportu pozostaje Shūsaku Hon’inbō, aczkolwiek nikt z żyjących obecnie nie pamięta już jego imponujących dokonań, gdyż miały one miejsce w XIX wieku. Genialny Japończyk osiągnął poziom 7 dan, a w prestiżowych potyczkach toczonych w pałacu Edo przy obecności sioguna triumfował we wszystkich 19 rozegranych partiach, zyskując dumny przydomek „niezwyciężony”. Dziś sukcesorami Hon’inbō są m.in. Chińczyk Ke Jie oraz Koreańczyk Lee Sedol, przy czym nie mogą pochwalić się statusem niepokonanych. Co ciekawe, kilka pojedynków przegrali oni z… programem komputerowym opartym na mechanizmach sztucznej inteligencji. W pięciu bataliach przeciwko systemowi AlphaGo w 2016 roku Sedol skapitulował aż czterokrotnie, zaś przedstawiciel Państwa Środka nie wygrał ani razu!

Dla mieszkańców Azji Go stanowi specyficzne połączenie nauki, sztuki i sportu, podczas gdy w naszym kraju uchodzi za rozrywkę głównie dla inteligentnych. Ma to swoje uzasadnienie, wszak to zaledwie jedna z pięciu dyscyplin wchodzących w skład Olimpiady Sportów Umysłowych. Pasjonatów znad Wisły od 1983 roku zrzesza Polskie Stowarzyszenie Go, którego prezesem jest aktualnie Maksym Walaszewski. Nie brakuje także serwisów prowadzonych w języku polskim, na których precyzyjnie wytłumaczone są nie tylko zasady, ale przede wszystkim problemy dla różnych poziomów kyu. Jeśli więc komuś znudziły się szachy, kolejny krok wydaje się oczywisty.

Zdjęcie wyróżniające: Wikipedia

polecane wpisy
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *